Wydarzenie artystyczne realizuję w Hucisku, w miejscu zadomowienia. Mija wówczas siódmy miesiąc od wybuchu wojny w Ukrainie. Wcześniej wielokrotnie odwołuję się do porównań okrucieństwa wojny z aktem wycinki lasów, z masowym zadawaniem śmierci drzewom. Odnoszę stan wojny, zagłady do stanu destrukcji Natury i instrumentalnego jej traktowania.
Wybieram 24 dzień września, porę dnia na godzinę przed zachodem słońca, gdyż ten czas przybliża do Rosz-Haszany, niezwykle ważnego święta w tradycji żydowskiej, odnoszącego do wymiaru pokuty, przemiany i cyklicznego przejścia w stanie czystości w Nowy Rok.
Podczas performancu nad niewielkim stawem w ogrodzie – „okiem ziemi” – zapraszam gości do wspólnego rytuału opróżnienia kieszeni z okruchów, wytrząsania ich do wody. Odwołuję się bezpośrednio do ceremonii taszlich, symbolizując tym gestem akt oczyszczenia z grzechu ludzkości. Duchowa odnowa nie jest gwarantem, ale budzi nadzieję na rozwój troski o przyrodę, poszerzenie ludzkiego uniwersum moralnego.
Rodzący się projekt twórczy tkany jest z wielu idei, emocji, zdarzeń, które stopniowo przynosi lub odsłania czas. Osobisty wątek drzewa zrasta się z wybranymi motywami kulturowymi, duchowymi, społecznymi, z coraz większą bliskością istoty drzewa.
Przez ostatnie lata wielokrotnie powracam do poezji Paula Celana, do wierszy związanych z naturą, z drzewami. Pojawiające się gatunki celanowskich drzew to migdałowiec, olchy, topole, osiki. Przywołuję wówczas żywe, dziecięce wspomnienie drzew o drżących liściach zza okna krakowskiego mieszkania… Wymienione drzewa dotyczą przecież pierwszych, świadomych doświadczeń przyrody w mieście. Obrazy i dźwięk tych drzew przechowuję w pamięci, a ich listy-liście zasuszone pomiędzy stronicami książek tamtego czasu. Moje topole zostały wycięte…
Z własnych obserwacji i gromadzonych doświadczeń lasu wynika wiele artefaktów, obrazów, grafik, fotografii. Część z nich zawieram w wystawie, w autorskiej galerii w ogrodzie, gdzie w części centralnej stoi drzewo ze strukturą korzeniową i koroną rozpostartą po sufit.
Postać drzewa wpisana w domowość – przestrzeń wnętrza galerii – przywołuje archetypiczną bliskość człowieka z drzewem, współtworzy ekspozycję. Z myślą o tym powstaje też dźwięk. Skomponowana przeze mnie muzyka lasu dołącza do wymowy wystawy.
Kiedy ścinasz drzewo zostaw choć jeden pęd, aby jego życie nie zostało przerwane. Tak brzmi jedno z przykazań współcześnie sformułowanego dekalogu na podstawie pism Świętego Franciszka. Kryzys ekonomiczny dominuje nieuświadomiony kryzys ekologiczny. Ignorancja praw przyrody, nieetyczne traktowanie jej wartości na wielką skalę zmierza ku totalnej degradacji środowiska, oddala człowieka od przyrody. To myślenie wzmocnione ideą antropocentrycznej wyższości nad światem przyrody. W etyce Ziemi – Aldo Leopold – prekursor etyki ekologicznej, już w XIX wieku wyraża zaniepokojenie czysto utylitarnym podejściem do Natury. W nastawionej na zysk rzeczywistości drzewo staje się efemerydą…, niewiele tu miejsca na wrażliwość, szacunek, ani punkt styczności z rozpoznawaniem momentu wieczności w drzewie. To przedmiot troski dzisiejszej ekokrytyki zakorzenionej w romantyzmie.
Spędzając wiele czasu w środowisku przyrodniczym, przyglądam się Naturze całościowo, jednocześnie podpatruję szczegół, wsłuchuję w las. W esejach „Walden, czyli życie w lesie”, w dzienniku Henriego Davida Thoreau dopatruję się wielu analogii wobec własnego zadomowienia w przyrodzie – z maleńkim „okiem ziemi” i lasem w procesie wyniszczania. Wiele analogii w postrzeganiu świata przyrody. Percepcja opiewania piękna Natury i zarazem ubolewanie nad jej wyniszczeniem.
Powoli formułuję wewnętrzne przekonanie o konieczności odsłony osobistej więzi z lasem, pojedynczym drzewem. Poszukuję odpowiedniej formy dla wyrazu pasji, czyniąc ją zarazem otwartą, taką, która staje się… Odnoszę wrażenie, że „wchodzę” w pewnego rodzaju wtajemniczenie, którego udziela mi Natura, dopatrując mocy współtwórczej. Przyroda oprócz tego, że staje się bodźcem duchowego rozwoju, przejawia niezwykle mądrą i konceptualną zasadę – myśl – „pienną myśl”. To, co przynależne drzewu i ukryte we wnętrzu ziemi, zawiera system korzeniowy – strukturę trwałości, inteligencji i piękna.
Ekolożka Susane Simard z entuzjazmem opisuje swoje dociekania badawcze na temat wspólnoty i zachowań społecznych w podziemnych strukturach drzew – w książce „W poszukiwaniu Matki Drzew”.
U Petera Wohllebena w zapisach doświadczeń, fascynacji i trosce o las – znajduję również wielki głos wsparcia. Naukowcy potwierdzają dziś inteligencję, emocję, empatię, przyjaźń drzew. Przestajemy wstydzić się tych określeń.
Ostatnie miesiące decydują o charakterze wielowarstwowego projektu. Przybiera on formę kolażu złożonego z artefaktów, działania przestrzennego, performatywnego. Wzajemnie przenikają się frazy poezji, muzyki, ruchu ciała, myśli…, które poświęcam drzewu z korzeniem – żywej strukturze piękna o materialnej kondycji, o wymiarze duchowo-sakralnym. Istotnym jest ukazanie tej wielowymiarowości w perspektywie dzisiejszej.
Wśród drzew rozpoznaję ruch i gest, w którym istnieje system wspólnoty, a zarazem jest miejsce na indywidualizm drzewa osobnego. Obserwacja tych zjawisk odnosi do świata ludzi, ich kondycji, ale w kontekście pytania o jakość bycia człowieka w naturze, o trwałość fenomenu odradzania natury w obliczu przemijania, katastrof. Przeżywając nieustanny zachwyt nad mądrością, wolą życia drzewa, rozważam jednocześnie nieznośnie ekspansywny charakter bytu człowieka wśród Natury. Konkretyzuję swój cichy, osobisty manifest przeciwko wszelkiej brutalności tego świata, formie zła, wymiarom wojny, destrukcji, niepohamowanej woli czerpania ze źródeł natury, której zasoby kiedyś mogą się skończyć…. Poeta Pual Celan pisze – „Którekolwiek ścinasz drzewo – wznosisz leże, na którym znowu tłoczą się dusze, jak gdyby nie drżał również ten eon”.
Wydarzenie osadzam w realiach własnego ogrodu, przez który przebiega szlak z obiektami. Część z nich powstaje z bambusowego tworzywa – Miskant olbrzymi, który pielęgnuję od dwudziestu lat. Inne obiekty to fragmenty powalonych drzew, pni, konarów. Znoszę z lasu drobne, porzucone drzewa, z ogołoconymi korzeniami, pnie, z których uchodzi życie. To ofiary leśnych kataklizmów zadanych głównie przez człowieka. W przestrzeni ogrodu przedłużam im życie, trwanie piękna okaleczonego, prowokując do refleksji.
Stojąc nad wspomnianym stawem, w lustrze wody widzę rzeczywistość odwróconą, podobnie jak system wartości tego świata częstokroć bywa odwrócony. W tym magicznym (dla mnie) miejscu odbywam indywidualny performance. Płaszczyzna sceny łączy tu wielokulturowe postrzeganie drzewa. Jest starotestamentowe DRZEWO życia – drzewo kosmiczne, a także DRZEWO ODWRÓCONE zaczerpnięte z Kabały, z Celana, z „mojego małego Waldenu”.
Przyjmując postać drzewa, próbuję oswajać stan psychologiczny, duchowy, materialny, estetyczny lasu, w którego trwanie i harmonię wkracza zło. Nakreślam obraz wojny, agresji nakierowanej na istoty nie-ludzkie, pomiędzy którymi jestem, odczuwam…, nadaję formę upodmiotowienia. Dramaturgię aktu prowadzi muzyka i wybrane przeze mnie fragmenty z kompozycji Andrzeja Panufnika – Autumn Music. Kolejne fragmenty wybranych kompozycji wchodzą w relację z improwizowanymi sekwencjami ruchu, z drzewami, z wypowiadanymi przeze mnie słowami poezji Celana. Można słyszeć – On The Nature of Daylight- Maxa Richtera, Symfonię wrześniową – Lament – Wojciecha Kilara, Pawła Łukaszewskiego – Dwa Preludia i Nocturn. Podczas performancu podejmuję rytuał owijania białą materią (płótnem lnianym) ciała okaleczonego drzewa, implikując wielokulturowe skojarzenia związane z obrzędem pochówku. Dokonująca się ceremonia budzi nadzieję na powtórne narodziny… Płócienna, biała materia figuruje w wielu tradycjach – żydowskiej, prawosławnej, tybetańskiej… W kulturze koreańskiej z białego płótna szyje się pierwsze i ostatnie ubrania, symbolizując tym samym stan przejścia w dwie strony – stronę życia lub stronę śmierci. Drzewo, które staje się odwróconym, wznosi swój system splątanych korzeni w stronę nieba, podwaja swą obecność w lustrze wody, „prosi niebo o noc”. Na brzegu świeci – jeszcze dogasa płomień siedmioramiennej menory. Tym akcentem kończy się performance składający z siedmiu części.
Przywołuję kolejne słowa Celana – „widziałem, jak moja topola schodziła do wody, widziałem jak jej ramię zanurza się w głębi, widziałem jak jej korzenie błagały niebo o noc”, próbując jeszcze pełniej rozumieć co znaczą w bieżącym akcie twórczym. Być może to refleksja w maleńki sposób spokrewnioną z tą sprzed olbrzymich płócien Anselma Kiefera w paryskim Grand Palais Éphémère – z tegorocznej wystawy Pour Paul Celan, gdzie można było widzieć, odczuwać litery, słowa i czas…, nowe znaczenia wierszy Celana, niczym wiotkie roślinki „zatopione” wśród materii świata pokawałkowanego? W poezji Celana motyw okaleczonej przyrody, ducha ziemi, drzewa ponownie materializuje się w „uścisku wojny”. Czy piękno natury ma wartość pocieszającą wobec okaleczonej duszy poety, duszy DRZEWA, duszy…?
Hucisko, wrzesień 2022
Aleksandra Rudzka – Miazga