(Meta)fizyka kamienia.
Kamienie bywają kruche.
Jeśli natura ludzka posiada pewien rodzaj spowinowacenia z naturą Ziemi, to za
sprawą tego, widzenie kamienia, dostrzeganie jego powierzchni staje się procesem
naturalnym, istotnym dla człowieka, przy czym wymykającym się jednoznacznym
interpretacjom.
Widzenie kamienia bywa optyką doświadczenia osobistego, częstokroć
wynurzającego się poza granice języka.
Co widzimy w kamieniu, co w nim zobaczyć możemy, zależy zatem w dużej mierze
od nas samych, od tego, kim jesteśmy i jak patrzymy.
Oko obserwatora, pochylone nad fenomenem skalnej materii uruchamia
wewnętrzne przeżycie, pobudza głębszą refleksję, rzutując spojrzenie na kamień, tym
samym czyni go widocznym. To dziwne sprzężenie, w którym podmiot dokonuje
poznania przedmiotu i zarazem samego siebie.
Widzenie kamienia, skały, czy góry widzenie jest patrzeniem żywym, aktywnym.
Człowiek niczym stwórca – dzięki wiedzy oraz wyobraźni – przenika kamień wzrokiem,
dokonując więcej niż zewnętrznej rejestracji kamiennego bytu.
Wzrok nie ślizga się wyłącznie po powierzchni, próbuje przenikać zewnętrzną
powłokę, dokonując głębszej penetracji, wglądu w geologiczny proces przemian.
Patrzenie wówczas zwraca się ku przeszłości, której skala bywa trudną do pojęcia…
Zatrzymanie przy kamieniu i zanurzanie myślą w głąb świata, uświadamia zderzenie
ogromnych dysproporcji czasowych. Mikro-czas wymiaru ludzkiego staje naprzeciw
niemal wiecznego wymiaru skalnej materii wszechświata.
Oko geologa patrzy, obejmuje kamień wnikliwą analizą badawczą niczym gestem
czułości. Określa jego twardość, skład, strukturę, teksturę, szereg właściwości.
Rozpatruje przyczynę zastanej formy. Ważny jest czas, kontekst, chronologia
przeobrażeń.
Akt poznawczy, próbujący ustalić kolejność najmniejszych z epizodów trwania
każdego z kamieni. Badawcze rozpoznawanie piękna, skupienie na szczegółach, na
mineralnych drobinach skalnej materii, przy udziale których rozgrywa się niezwykła
gra świateł.
Czy natura ludzka uzurpuje sobie prawo do wglądu w życie wszystkich rzeczy tego
świata? Wisława Szymborska w „Rozmowie z kamieniem” odpowiada głosem
kamienia –
Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Nawet wzrok wyostrzony aż do wszechwidzenia
Nie przyda ci się na nic bez zmysłu udziału.
/fragmenty wiersza z tomu Sól/
Czy widzenie kamienia to patrzenie świadome, nieobojętne wobec jego istoty?
Michał Olszewski, komentując „Kamień, szron” Ryszarda Krynickiego, formuje piękne
określenie dla poetyckiej formy tomu, pisząc o człowieku przynależącym do świata –
„cierpliwego podglądania drobnych drgnień przyrody…”
Ludzkie poznanie bywa zatem aktem na kształt próby zatrzymywania czasu –
„wyrwania kamienia” z „zastygłego” procesu stawania się…, cierpliwego
nasłuchiwania…, wypatrującego być może przemiany…
Wbrew Arystotelesowkiej koncepcji widzenia kamienia jako formy, nieświadomej
swego bytu, pozbawionej ruchu, gdyż ten odbywa się wyłącznie za sprawą
Poruszyciela, kamień i jego nieożywiona materia tkwi w trybie ruchu i wiecznej
przemiany. Poruszyciel skalnego bytu istnieje. Należy tylko chcieć zatrzymać nasze
myśli i spojrzenie na dłużej, być jeszcze bardziej uważnym.
Chcieć widzieć w kamieniu choć przez chwilę to, co odnosi do sfery niewidocznego
dla oczu i czasu, chodzi o moment oderwania od schematu patrzeć, widzieć,
wiedzieć…
Sandor Marai określa ten moment: „chwilami, w których taka cisza – w nas i wokół
nas – że zdaje się, jakbym słyszał sekretne tykanie mechanizmu poruszającego świat”.
Być może to rilkeańskie pojęcie wewnętrznych drgań duszy, które wyrywa ku wnętrzu
kamienia, budząc nadzieję „zmysłu udziału”, o którym mówi noblistka?
Rilke, obserwując proces twórczy Rodina, jego samotne, rzeźbiarskie zmagania z
kamieniem – zmierzające ku doskonałej formie materii – zawartej w kamieniu, pisał:
„Ludzie do niego nie przemawiali. Mówiły kamienie.” Były to kamienie, które
„stworzyła potrzeba”. Przyglądając się ich odległej przeszłości rozpatrywał ich
potęgę i niewyrażalność. To były „(…)kamienie, które spały, i czuło się, że zbudziłyby
się na jakimś sądzie ostatecznym, kamienie bez znamion śmiertelności(…)”
W kamieniu dopatrujemy się milczącego świadka historii, czasu, kultury, trwającej
chwili. Patrzenie na kamień wzbudza refleksję, iż skalna materia osadza w swych
warstwach pamięci wszystkie zjawiska przeszłe – geologiczne, historyczne zapisy
zdarzeń, form życia…krystalizujące niczym mineralne masy – piętrzące się,
nasuwające na siebie płaszczyzny, warstwy, uskoki, naprzemienne laminy jasne i
ciemne. Proces i cała złożoność, chaos, który bryły kamienne biorą w swe
posiadanie, dążąc do stanu równowagi. Niekończący się skalny rejestr poddawany
trybom scalania i rozpadu… Ruch przeciw nicości.
Nadal patrzymy, doświadczając kamień w kategorii estetyki. Widzeniu gór, ich
monumentu, towarzyszy doznanie piękna, ujawniające umiłowanie górskiej, skalnej
natury. Piękno absolutne tkwi w rzeczach naturalnych, przyrodniczych.
W tym spotkaniu kamień, jako obiekt natury wszechświata, niewątpliwie wyzwala
przeżycie estetyczne. To pierwszeństwo w odbiorze, powtarzając za Brodskim, iż w
ujęciu antropologicznym człowiek jest zawsze najpierw istotą estetyczną, następnie
etyczną. Twórcze widzenie kamieni prowokuje relację, wychwytuje kolejno
następujące po sobie wartości, nadając im znaczenia.
Idąc dalej za Brodskim, można przywołać słowa – „podlegamy wymiarowi czasu
niezbadanemu. To, co widzisz na ziemi, to nie trawa i kwiaty, to stosunki, które
odgadujesz pomiędzy rzeczami i które odsyłają do wyższego prawa. Estetyka jest
matką etyki. To miał na myśli Dostojewski, kiedy twierdził, że piękno zbawi świat”.
A zatem do estetycznego wymiaru poznania poprzez widzenie, dołącza etyczny
rodzaj wglądu w kamienne struktury, co pozwala widzieć kamień bardziej
świadomie, nadawać mu znaczenia. Otwarcie na kontekst etyczny, ekoetyczny
przybliża człowieka do kamienia archetypicznie. Stawia we wspólnej sferze „metaxu”
– pomiędzy Ziemią, a niebem.
To miejsce, gdzie widzenie kamieni, ich powierzchni, szczelin uruchamia skłonność do
postrzegania „życia” natury współistniejącej blisko z człowiekiem na równym prawie.
Kamienie zmieniają swoje miejsce, formę – nieustannie – stają się, istniejąc niezależnie
od naszego spojrzenia. Ich wartość i piękno dostrzega oko ludzkie, dokonując
potwierdzenia kamiennego bytu.
kamyk jest stworzeniem
doskonałym
równy samemu sobie
pilnujący swych granic
wypełniony dokładnie
kamiennym sensem
jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności
czuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło
Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym
Zbigniew Herbert ”Kamyk”
Według Ryszarda Krynickiego kamienie są ważniejsze od słów. Poeta podejmuje
niezwykły dialog z kamieniem, zwracając się do jego milczącej formy w wierszu
„Będę o tym pamiętał”.
Będę o tym pamiętał
pamiętaj, że jestem twoim przyjacielem
mnie możesz wszystko powiedzieć
i ty możesz mi wszystko powiedzieć
będę o tym pamiętał kamieniu
/ z tomu Nasze życie rośnie/
Widzenie kamienia okiem poety…
Na rozmowę z kamieniem zasługuje wyłącznie ten, kto ma czas, nie postrzega
kamienia w roli służebnej.
Człowiek i kamień spotykają się w/na drodze. Istotnym jest aspekt spotkania,
widzenia, nienaruszania wartości zastanej w naturze.
Spojrzenie ludzkie obejmuje w kamieniu coś więcej niż tylko nieprzystępną formę
chłodu. Wyzwala chęć dotyku w imię pełniejszego poznania.
Na styku dwóch powierzchni, materii żywej ludzkiej i (nie)ożywionej skalnej, dotyk
ludzkiej dłoni próbuje przenikać i przekraczać „zimną obojętność głazu”. Ten udziela
swego ciepła lub chłodu. Patrzenie na kamień wzmocnione dotykiem uzmysławia
namacalną – kamienną realność tego świata.
Widzenie natury pozwala dostrzegać kamienie wszystkimi zmysłami jak i odczuwać je
w związku z naszym własnym istnieniem. W przypadku obu form – ludzkiej i skalnej –
istnieje szereg analogii.
Powierzchnia i tektonika skały przywodzi na myśl podobieństwo do powierzchni
ludzkiego ciała , skóry, twarzy rzeźbionych postępującą erozją życia, podatnością na
wietrzenie, poruszenie. Nieustający ruch wewnętrznej i zewnętrznej metamorfozy.
Niektóre z kamieni, podobnie jak część ludzkości, spotyka nieoczekiwana zmiana
miejsca, ruch wielkiej dynamiki i nieprzewidywalności. Ruch, który wyraźnie
naznacza.
Czy złożoność stawania się i przemian zachodzi nieustannie za sprawą Poruszyciela?
Sprawy ludzkie i „sprawy ziemi” mają niewątpliwie ze sobą coś wspólnego.
A być może tylko chcą mieć coś wspólnego w perspektywie człowieka…
„Sprawy ziemi”, jak określa w swojej poetyce Małgorzata Lebda istnieją. Poetka
dostrzega je w niekonwencjonalny sposób. Percepcję oka wspierają w jej twórczości
inne zmysły. Myślące oko spogląda na kamień wspomożone zmysłem węchu.
Wówczas widzenie staje się bardziej pełne.
Intuicyjnie dążymy do porozumienia z istotą kamienia. Delikatnie wkraczamy w
konstrukcje ciszy niczym, rzeźbiarz w skalną materię, z nadzieją uchwycenia tego, co
nieuchwytne. Może to rodzaj świętości, a może poszukiwanie duszy kamienia?
Twórcze, poetyckie, metafizyczne widzenie i odczuwanie kamieni pozwala przybliżać
się do ich milczącej natury, która tkwi w masywie skalnym czy w kamiennym murze.
Wewnętrzny mrok świątyń i chłód ich kamiennej struktury wskazuje na bezpośredni
związek z miejscem kultu, rytuału. Przekonuje o swoistej bliskości człowieka z
organizmem kamienia. Kamień współtworzy spirytualny charakter przestrzeni, udziela
człowiekowi miejsca.
Jest fundamentalną opoką, pra-domem, wnętrzem, w którym człowiek znajduje
schronienie, odbywa praktyki duchowe.
Wojciech Bonowicz, wyrażając milczącą istotę kamienia, posługuje się językiem
poezji, by określić ów tajemniczy związek człowieka z kamieniem.
Siedzisz w kącie kamienia
zwinięty
jak kartka papieru.
Musisz czekać
w kącie kamienia
w którym czasem zaświeci
złoty kurz nadziei.
W końcu wiersz
otworzy się. Kamień
wypuści cię: kartka papieru
/fragment wiersza Noc z tomu Pełne morze/
Patrzenie na kamień i obcowanie z nim jest momentami jak intuicyjny zwrot ku
ontologii. Przystępowanie ku skalnym bytom i zarazem pojmowanie niemożliwości
wstępu w ich milczącą strukturę. Obcowanie na styku kamiennego i ludzkiego bytu,
gdzie tkwi ów moment czystego patrzenia – widzenia kamieni. Człowiek, podobnie
jak kamień, chce chłonąć słońce, poruszenie wiatru, oddanie wymiarom czasu,
przestrzeni.
Być może istotną jest tu percepcja oka duszy i przyswajania istnienia kamienia per
se…, na który patrzymy całkowicie bezinteresownie, pogrążeni w naturze, w
kontemplacji gór, skał, kamieni, które trwają pełniej, za sprawą naszego udziału.
Hucisko, 13 lipca 2021 Aleksandra Rudzka- Miazga